środa, 23 listopada 2011

nisenitnycja tudzież jerunda

Bez obrazków i trochę jakby na czas. Nisenitnycja* wszędzie, moi Państwo. I tak często trzeba sobie mówić: jerunda**! Ktoś stwierdził dziś, że mam "chody w Niebie". Może to i prawda, czasem chyba faktycznie. Czasem te "chody" są zupełnie inne od tego, co sobie w moim małym rozumie wyobrażę i czego w istocie pragnę, ale to już inna rzecz.

Odchodzę od kasy w sklepie, a za mną jakiś pan kupuje cebulę. Na wagę. Sztuk jeden. I cena: siedem groszy. A nie mówiłam, że nisenitnycja wszędzie?

Głowa. Mnie też czasem boli, co jest okazją do przypomnienia sobie, że ją mam. Dobrze jest wtedy pójść spać o 20stej. I wstać.... o 4tej. 

Odkrywam świat na nowo. Jak dziecko - czasem się przy tym rozbijając o coś. Spadając z drzewa. Na razie chyba jeszcze lecę. 

Dobrego Szanownemu Państwu! :)

*nisenitnycja = (ukr.) absurd.
**jerunda = (ros.) bzdura, głupstwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz