Wstęp:
Nie rozmarzać się. Nie myśleć więcej, niż to konieczne.
Czekając na czas, by zrobić jesienne porządki.
Rozwinięcie:
Spotykam się z jakąś taką nadprogramową życzliwością ludzi właściwie obcych.
Zakończenie:
I jesień. Chwilowo jest mi wszystko jedno, czy leje, czy wieje, czy gwiździ, czy... no, sami wiecie.
Chwilowo. To się zmieni lada moment.
Chłód włazi za kołnierz. Poczułam go całkiem wyraźnie i pomyślałam, że lubię. I chłód i wiatr. Bo jest blisko. Bo można go dotknąć, albo raczej nie można nie zostać przez niego dotkniętym.
Byle słońce nie odeszło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz