Patisony się skończyły, arbuz zjedzony, na górnej półce lodówki drzemie dynia (nie moja), kompot ze śliwek dojrzewa na kuchence, aparat nabiera gotowości, by chłonąć łapczywie jesienne światło, przesycone kurzem i pożegnaniami. "Chyba wiosna już spada" - wygłosiła Z., na widok kolorowego liścia, którego właśnie wzięła do ręki. Urocze.
A ja? A ja myślę, jak to naprawdę jest i co znaczy to wszystko, co usłyszałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz