sobota, 15 września 2012

czapki z głów i cała naprzód

Nie robię zdjęć. Ostatnio wcale. Nie mam opcjonalnie: weny lub aparatu. Nie zmienia to jednak faktu, że widuję nieraz ładny kawał świata. Zupełnie, jak dziś rano - jesienne słońce i rześkie powietrze, z unoszącą się nad ziemią białą, nieuchwytną smugą. Ładny kawał świata w moich oczach, uniesionych znad książki. I ja - w pustym prawie autobusie. Bo autobusy najlepsze są do czytania, o ile wygrasz najpierw z chorobą lokomocyjną... Ja wygrałam. 

Jestem, więc czytam, czytam, więc jestem - nie wiem do końca, jak to jest naprawdę. W każdym razie czuję głód intelektualny.

Znowu tysiąc myśli w mojej głowie. Takich do podziału i tych wyłącznie na użytek własny. Kiedy w twoim świecie zachodzi przyspieszona ewolucja, w środku uruchamia się dziwny przesąd: nie mów za dużo, zanim to wszystko porządnie się nie zmieni i nie nabierze właściwego kształtu. 

Mówię więc tak sobie i na wyrywki, przekonawszy się już, że nikt cię, człowieku, do końca nie zrozumie.
Nikt poza Stwórcą. ("Przedziwna jest dla mnie Twa wiedza, zbyt wzniosła, nie mogę jej pojąć"). 

Jest zimno. Jest jesień. Jest kawa. Trudno powiedzieć cokolwiek. Myśli formują się same, ja tam się tylko do nich uśmiecham. 

Nie wiem, jak to jest, ale jest - człowieka nieustannie ogarnia Ten, Który go stworzył. I można na Boga wcale nie patrzeć, ale to nigdy nie sprawi, że Go nie będzie. 

...I ta Jego POTĘGA - to mnie zachwyca ! Zachwyca i fascynuje.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz