wtorek, 20 listopada 2012

z szarówki

Tramwajom zmieniono bieg. I znów okazało się, że jesteśmy sentymentalni. Ósemka zawsze jeździła tędy, właśnie tam, sam Szewczyk Dratewka to pamięta. I tylko nikt nie pamięta Szewczyka Dratewki, choć niektórzy twierdzą, że widzieli go kilka razy, zeszłego lata – zbierał na coś w okolicach dworca. Możliwe, że na wakacje. Całe życie w jednym Grajdołku – to musi znudzić się każdemu. Przychodzi dzień i do listy spraw dopisujesz: wyjechać. (Pomiędzy: kupić mleko i wysłać list). I odkładasz na później, jak stertę prania.
Bo dokąd? Mamy tu iście londyńskie klimaty – Grajdołek tonie we mgle już ósmy dzień w tym tygodniu. Londyn więc odpada. Poza tym – tyle tam nas... Wyjechać... To jutro. Najpierw kupić mleko.

Lodówka solidaryzuje się z aurą za oknem – obrosła lodem. Czas zrobić jej lato. Sobie – kawę.

Jestem tutaj, bo to jest moje „tymczasem”, a może raczej „tymmiejscem”. Punkt zaczepny, sam nie wiem, na jak długo. Nie wiem, czy chcę wyjeżdżać, zostawiać przyjaciół i Grajdół, który przecież lubię (z wyjątkiem lipca i sierpnia, ale to zaledwie cztery dwudziesteczwarte roku). Na pewno nie teraz. Nie już. Muszę jeszcze kupić mleko.

Coraz częściej zastanawiam się, co dalej i coraz rzadziej (Bogu niech będą dzięki!) pytają o to inni. Czy człowiek naprawdę jest przywiązany do miejsca? Może do ludzi, a może... Jesteśmy sentymentalni. Ósemka nie jeździła tędy nigdy dotąd. Zawsze tam.

Mieć w sobie wolność i otwartość na to, co się wydarzy. Na słońce, na deszcz, na mgłę, na krótkie i długie dni, na wariactwa zwyczajnego tygodnia i bardzo podłe nastroje. Na poważne rozmowy i pogadanki o niczym. Na czas, któremu nie wyznaczasz granic i na miejsca, które są poza twoimi granicami. Mieć gotowość zostać. Mieć gotowość odejść. Być wolnym, choć bez samowolki. Nie oczekiwać, że stanie się tak, jak przypuszczasz i nie być rozczarowanym, gdy jest nie tak, jak sobie wyobrażałeś. Być gorliwie zaangażowanym, nabrać lekkiego dystansu, potrafić radośnie rezygnować. Bez złorzeczeń. Kupić mleko. (...) Wysłać list. Wyjechać?

Może nie trzeba. Może z kupić mleko przeskoczę jednym susem na wysłać list. Może też nigdy nie kupię mleka, żeby nie musieć wyjeżdżać...
A może zamiast kupić mleko, lepiej wydoić krowę? Jesteśmy sentymentalni... 



5 komentarzy:

  1. lepiej kupić mleko niż doić krowę. no i łatwiej znajdziesz to pierwsze ;-)
    przyszłość pomału kształtuje się tym co dzieje się teraz. znajdziesz drogę. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. dojenie krowy jest fajne :PPP

    OdpowiedzUsuń
  3. czyli, podsumowując, mam szukać krowy na drodze...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jolu - łatwiej. ale za to mleko takie prawdziwe jakie dobre:)
    a 194 jeździ (w przybliżeniu) jak wcześniej, w szczególności od Ciebie do mnie - zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  5. :) dziękuję. skorzystam chętnie.

    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń