poniedziałek, 1 sierpnia 2011


Człowiek, choć zwierzęciem stadnym jest, tęskni do własnego kurzu we własnym kącie. Moje biurko, moje łóżko, moje okno i drzwi. Pióro, notes, książka. Prywatność, czas, spokój. Muzyka. (Myśli też, choć te mają jakąś nadprodukcję ostatnio i ja mogę tego nie wytrzymać). Moje. Ciasne, ale własne. Jutro obejrzę film.

Z drugiej strony nieumiejętność usiedzenia dłużej w jednym miejscu. Postmodernistyczny objaw chorobowy, czy zwyczajny stan tak zwanej nośności?

Panie Boże drogi... Tak sobie czasem wzdycham do Ciebie, bo to też jest jakieś wyjście, takie wzdychanie, nawet jeśli ulgi w nim chwilowo brak. Czasem na tylko tyle mnie stać, bo nic innego się nie skleja.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz