poniedziałek, 15 sierpnia 2011

jak stąd do Kansas

Wciąż jest ten sam dzień, który zaczął się wczoraj w nocy, albo trwa ta sama noc wzdłuż i w poprzek tego dnia. (O, zastanawiające, że każdy dzień ma swój początek nocą, w totalnej ciemności!). Ramy nocno-dzienne przesunęły się ostatnimi czasy z idealnego, regularnego prostokąta w równoległobok. (Póki nie w latawiec, powszechnie deltoidem zwany - nie jest źle). I tak - wstać o dziesiątej = wstać wcześnie i być niewyspanym. Wstać o dwunastej jest mniej-więcej w sam raz. Gdy noc zaczyna się około drugiej - trzeciej, poranek musi zostać zdegradowany do godzin późnych.

Dostałam bardzo ładnego maila od Pewnej Osoby. Mail jak mail i nie-mail. Wyjątkowo długi (lubię to, o ile nie jest pisany na grupę, której jestem nieszczęśliwą częścią składową), w podskakująco-radosnym tonie i z pięknym print screenem, ilustrującym stan zwany "dupą jak stąd do Kansas*":



















Drogi Nadawco ! (PO - Pewna Osobo, jakkolwiek skrót ten większości naszych rodaków  asocjuje się zupełnie z czymś innym. Nie ujawniam Twych danych osobowych, bo może akurat tego sobie nie życzysz;)) Człowiecze! Rozbawiłeś mnie w ten gęsty, lepki dzień. Lubię czytanie maili/listów/kartek pocztowych i w ogóle czytanie według schematu: treść, refleksja, treść, uśmiech, treść, refleksja, uśmiech, treść, prychnięcie.  Kocham Cię tak w ogóle, Złośliwcze z grona Ulubionych Złośliwców! ;)


* tudzież Nebraski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz