czwartek, 20 grudnia 2012

jestem, więc myślę

W taki dzień, jak dziś, refrenem obijającym się gdzieś w przestrzeni pomiędzy uszami jest:

i nie wie zwierz, ni człek
bim-bom
choć żyłby cały wiek
bim-bom
kiedy tak pada śnieg
bim-bom
jak marzną mi paluszki*

I choć śniegu brak i mróz stosunkowo niewielki, to jednak wiatr daje się we znaki. I po kościach. Pokości-sokości ... Pozdrowienia dla śpiewających W żłobie leży w opracowaniu Willcocksa.

A świat wciąż pełen jest ludzi. Szczęśliwych i nie. Radosnych i nie. Wiedzących i nie. A każdy z nich jest człowiekiem realnym, namacalnym, z kości i krwi. Człowiekiem Pragnącym. Nie ważne - z piątą klepką, czy bez, z pieniędzmi, czy bez, z łatwym charakterem, czy bez. 
Pan Bóg działa przez nich. Nawet przez tych bez piątej klepki i z trudnym charakterem, a może szczególnie przez nich. Gdy zostaje Ci dany drugi, niejednokrotnie trudny człowiek, możesz go przyjąć. To jest bardzo trudne, ale trochę mniej, gdy widzisz, że sam jesteś przyjmowany. Bez piątej i z trudnym... 

Przyjęcie przemienia człowieka - zarówno tego, który jest przyjmowany, jak i tego, który przyjmuje. Przyjęcie, nie prywatka. O prywatce trzeba zapomnieć - kolejny punkt newralgiczny. Kolejna trudna sprawa. Kolejne "łatwo powiedzieć". 

I nie wiadomo - trudniej jest dawać, czy brać...
  
/*cytat zaczerpnięty z tejże samej przestrzeni międzyusznej, więc nie wiadomo, czy z Kubusia Puchatka, czy z Chatki Puchatka/.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz