sobota, 8 grudnia 2012

krótki raport zimowy + Rh+

Kiedy twój palec wskazujący zyskuje pokrywę skrzelową, a okoliczna powierzchnia zrasza się cennym Rh+, nie jest przyjemnie. 

Rh+ jest wylewne, a ty masz nadzieję, że tym razem niczego nie trzeba będzie szyć. Bo z szyciem indywidualna tradycja ponad dziesięcioletnia jest taka, że szyje się jakiś element twarzy, do której palec przecież nie należy oraz taka, że jest obok ktoś, kto zawozi cię do szpitala. Jak dotąd - dwukrotnie=zawsze - ktoś w habicie i jak dotąd zawsze w niedzielę.

I myślisz - Bogu dzięki, że nie machnęło mi się mocniej i że dłoń zachowała swoją integralność, że nóż to nie siekiera oraz, że nie muszę szykować woreczka z lodem i wychodzić na ten paskudny mróz.

W końcu przestaje kapać. 

Na zewnątrz około  -12. Wewnątrz około +22. Nade mną posiadówko-impreza, pode mną krzesło. Nie mogę kupić ciepłej czapki, bo wszystkie są nie takie, jak trzeba. Odmarza mi łeb. Ciastka w czekoladzie rekompensują smutki i podłe nastroje. Mimowolne chlaśnięcie nożem w palec - zapotrzebowanie na extra-przeżycia. Najlepiej się śpi - to chyba kwestia zimna, zimy i ciepłej kołderki. Ale spać trzeba tyle, ile trzeba spać. Bilans wstawania w tygodniu minionym: 50%. 3/6. Nie podejmuję się rywalizacji. Połowa to jest nieźle. 
Zapał przymarzł i jest strasznie nieruchawy. Trzeba go uszczypnąć. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz