wtorek, 25 stycznia 2011

bla, bla, bla


No, taaak...

Chciałoby się, żeby ten ludzki światek był wciąż i wciąż różowiutki i gładki niczym pupcia niemowlęcia, niemniej nie ma opcji, by niemowlę na wieki pozostało niemowlęciem. Jak nie trudno się domyślić, to samo tyczy się jego zadka...

A zatem:

Że cholernie się nie chce ruszać ręką, nogą, myśleć, w ogóle nic, tylko spać, to jakoś przestaje zaskakiwać. Dodatkowo po głowie pałęta się myśl, że to choroba wieku jest, a jeżeli nie wieku, to przynajmniej kręgu znajomych. Nie chcę dociekać, czy ja jestem jakaś radioaktywna, że wszyscy wokół mają takie szaro-bure stany, czy krąg jest zaklęty nie w tę stronę, co trzeba, czy może styczeń za długi i dni pozbawione światła. Nie chcę dociekać, ale obstawiam za trzecim i z góry przepraszam, jeżeli siebie, tudzież kogoś oszukuję.

Na pograniczu psychologiczno-życiowych rozważań na temat pamięci napotkałam na informację, że hiperpamięć jest uciążliwa i o ile można po niej recytować całe książki, o tyle wlecze za sobą długi sznurek śmieci, których nijak odczepić się nie da, a które zwalają się na człowieka w najmniej odpowiednich momentach. Przypuszczam, że owszem. Równocześnie mam wrażenie, że nazbyt rozbujany mechanizm odpowiedzialny za proces myślowy może stwarzać podobne problemy.

Myśl biegnie dużo szybciej, niż słowo, choć równocześnie ze słów zbudowana jest myśl. (A najszybciej, póki co, biegnie światło, którego obecnie jakby brak, więc możliwe, że nie porusza się wcale, tylko śpi gdzieś, mając w nosie moje pod jego adresem pretensje, ale jak znajdę drania pogrążonego w drzemce, to obudzę czym prędzej i wreszcie pokaże się to cholerne, styczniowe słońce!!)...

Nie wszystkie myśli (uffff) wymykają się na światło dzienne. (Bo trudno wymykać się na coś, czego obecnie jakby brak, ale jak znajdę drania...)

Nie nadążam za nieustannym wyścigiem tego, co się podmiotowi roi w głowie, za gonitwą głupich i mądrych przemyśleń, które bieganiem owym po prostu męczą całość podmiotu, od czubka głowy, aż po koniuszki najdłuższych palców u stóp.

Nie narzekam, bo może to właśnie świadczy to o tym, żem sapiens. Może...

4 komentarze:

  1. Biorąc pod uwagę szerokość, głębokość i wszelkie inne wymiary symboliczne światła - to na pewno prawda, że jego brak jest zuuuuyyyy.
    Pozdrawiam Cię Podmiocie:D
    i zapytuję, czy lubisz kropki czerwone na tle czarnym? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Da Da! :) Lubię czerwone na czarnym, pewka! :) Podmiot odpozdrawia serdecznie i po powyższym zuuuuuyyyyyyy dopiero się domyślił, która Ola. :) Tym bardziej odpozdrawia! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No wiec wobec braku kwiecia w typie babuszkowo-wsiowym będą kropki, także piękne:>
    Do zo niebaaaawem! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. wow. szkoda, że kwiecia brak, ale i za kropki dziękuję. i do zobaczenia czem prędzej! :)

    OdpowiedzUsuń