poniedziałek, 17 stycznia 2011

i znowu


Bo tak jakoś jest, że wiosna się robi ukradkiem, styczniowi wbrew. Dobrze. Wiosną powietrze więcej w sobie mieści - dobrych myśli i dźwięków. Pojemniejszy jest świat i umysł ludzki, choć fakt, że trochę głupi, zielony. I zapachy, szczególnie te ziemno-piwniczne. Miło się wtedy wędruje, nawet jeśli to tylko spacery uliczne.

I znowuż wszystko od nowa. Zapału trochę, garstka przychylnych sobie wyobrażeń, ale i zmęczenie i taka mała nieznośność.

Bo to już nie są te wiosny, kiedy do zmroku się hula z wiatrem po podwórkach niekoniecznie swoich, beztrosko, a po powrocie zapomina, że kolację jeść należy czystymi rękoma. Teraz pamiętać należy samemu i nie hulać w zbyt dużym zapomnieniu o tym, że po poniedziałku jest przecież wtorek, że to, co zacząłeś wiele miesięcy temu, skrobie w drzwi i domaga się kontynuacji.

Powietrze takie pełne dobra, a ty się krztusisz czymś, jakbyś chore płuca miał.

I usiąść tak na chwilę najkrótszą, pomachać nogami, dać się ponieść czemuś dobremu i znów zostać mile uszczypniętym przez Tego, na Kogo się przecież czeka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz