niedziela, 22 listopada 2009

Joydays.

Lubię abstrakcyjne poczucie humoru. Takie absurdalne nieco. Takie jak dzisiaj i wczoraj. Fajny weekend. Niewyspania ogrom.

No i jeszcze popołudnie niedzielne. W dobrym towarzystwie biesiada przy stole, czyli szydery i humoru wzajemne przenikanie. Plus swojska wiśnióweczka.

I tylko jedna niepokojąca myśl... I ciarki na plecach.

2 komentarze: