sobota, 5 grudnia 2009

dwudniowo


piątek.


wstaję. i zebrać w sobie się nie mogę, by za próg dać nogę. w rezultacie opuszczam dom z godzinnym poślizgiem i nie pojawiam się na 1/3 mojego ulubionego piątkowego bloku wykładowego.
rozdrażnienie.
przychodzę na wykład nr 2. humor poprawia mi wykładowca. on również sprawia, że trzy piątkowe godziny zegarowe naprawdę mają sens. on także, jako pierwszy, częstuje nas porcją życzeń świątecznych. (po serii faktów i wyszukanych anegdot). do zobaczenia w Nowym Roku. a szkoda, że nie wcześniej.
popołudnie.
przechodzę przez rynek. słyszę - grają utwór powszechnie funkcjonujący w ludzkiej świadomości, stary już bardzo, którego tytułu nigdy nie znałam. przypomina mi się Witalik ze słuchawkami na uszach. patrzy w okno.
wpadam do galerii. bardziej z przymusu, niż z chęci. ludzie gniotą się w sklepach. zapominam o odrobinie prywatności, intymności i czegokolwiek w tym rodzaju. inwazja. włażą wszędzie, jak owady. w sklepach ciasno, więc wykonuję akrobacje między półkami, rozmaitymi rzeczami i różnymi częściami ludzkich ciał. ale jest i plus - spotkania krótkotrwałe, miłe i niespodziewane. dobrze jest, gdy z dzikiego tłumu wyłania się ktoś znajomy.
wieczór.
zimno. ciepło. sympatycznie.

sobota.

wstaję. wreszcie tak, jak lubię - między 10tą a 11tą.

popołudniem przemykam slalomem przez galerię. ludzi jak szarańczy. łażą, łażą, łażą... męczące.
szybko na powierzchnię, na zewnątrz. od razu lepiej.
(...)
zahaczam o empik, by przekonać się, że płyty nie staniały w dobie kryzysu. przynajmniej nie te, na które mam chęć. w tle pobrzmiewa Beirut, a więc chwila przyjemności.
raz-dwa na dworzec. znów pisk hamulców pociągu. lubię to. pociągi i ich piszczące hamulce. i perony. i dworce. wsiadasz, siadasz, patrzysz za okno, coraz szybciej. myślisz, słuchasz, obserwujesz. i lądujesz w innym świecie. tak.
tymczasem jednak zostawiam hamulce i peron za sobą. w autobusie śpię.
do niedzieli dotrwam, by następnie oddać się uczeniu rzeczy bardzo nudnych.

W tle Coldplay.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz