środa, 2 grudnia 2009

"jak okiem rzucić, albo i kamieniem"...

Najpierw coś, co lubię. Dla własnej przyjemności i dla Ciebie, Dumko. Bo słowa to nie kto inny, jak Adam Nowak właśnie. I pioseneczka na czasie taka. I saksofon. I Pospieszalski. I w ogóle.

"Tak niedaleko przecież do Betlejem, jak okiem rzucić, albo i kamieniem"...

Okiem rzuca się przyjemnie. Ale są dni, że kamieniem rzucić się chce. Nie wiadomo dlaczego, ale jednak się chce. I to z dziką satysfakcją. Dla maksymalnego wrażenia. Dla wyładowania. (Frustracji? Zmęczonych emocji?) Rąbnąć z hukiem, bez celu, przed siebie, za siebie, gdziekolwiek, byle był efekt.


Święta. Niedługo już. Czy mam jakieś szczególne życzenia? Żeby były takie proste, autentyczne.
Gwiżdżę na zakupy, bałwany, prezenty, cały ten świąteczny kicz. Gwiżdżę na to. Niech to po prostu będą święta!
Takie, kiedy wracasz do domu w środku nocy i możesz się zatrzymać na ulicy, przystanąć, albo nawet usiąść na środku, tylko po to, żeby popatrzeć do góry i pomyśleć, że jest dobrze. Jest pięknie. I niech tak zostanie. I mógłbyś tak siedzieć do rana. Naprawdę radosny i na pewno nie sam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz