wtorek, 29 marca 2011

the same circle

Tak człowiek spragnionym jest światła. Ciepła. (S)pokoju.

Ruszyła era zachwycających wschodów słońca. Gdyby nie kościół na Skałce, myślałoby się, że sawanna. Pięknie jest. Trochę brudu, porozbijanego po nocnych toastach szkła i biedy, która zawsze prezentuje się po zimie. Ale każda nędza kąpie się teraz od rana w słońcu. Takim naprawdę radosnym.

Nastroje, jak to one - rozbujane na huśtawce - szaleją od rana do wieczora, a czasem i dłużej, co przynosi na przemian lepsze i gorsze skutki. Nie zahamujesz. Nie powstrzymasz tego wariackiego mechanizmu. Kółka zębate - jedno w drugim i tak się kręci... Aż do dzikiej radości. Czasem do zwrotu. Jak to z karuzelami bywa...

Muzyka ukraińska przypomina czasy przełomowe. Momenty ani długie, ani krótkie, za to bardzo wyraźne - pomimo upływu czasu nie tracące smaku, barwy, zapachu. Tak się czasem nieprzewidzianie składa i człowiek się dziwi. Mija odpowiednia ilość dni, tygodni, miesięcy, lat i znów dziwi się człowiek, że w ogóle mogło stać się inaczej. Zdziwienie własnym zdziwieniem. I tak się kręci.

Ulice może nie wymiecione do końca, ale progi odśnieżone już całkiem. Znak, że trzeba przez nie znów przełazić. A bo to się chce? Nie, wcale... ALE ...

Sen. Dawniej się mogło nie spać. Teraz się nie może. Jedna nadszarpnięta noc i wszystko siada - humor, samopoczucie, namiastka pozytywnego myślenia wygrzebana Bóg raczy wiedzieć skąd, jak drogocenna pamiątka po prababci.

Jak każdej wiosny - pragnie się zmian. Jak każdego dnia - walczy się ze wszystkim, co najdenniejsze.

Oby nie w pojedynkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz