środa, 17 marca 2010

tak będę leżał

Mój komputer jest jeszcze bardziej upierdliwy ode mnie (czy to być może?) - milion razy pyta mnie czy chcę, czy aby na pewno, czy może jednak nie? No i jak, jak tu żyć z takim?

Czas chyba odejść. Odejść od tej cywilizacyjnej zguby. Choć szczerze myślę, że prędko to nie nastąpi. Wszak wzięłam się za licencjat. Idzie w rytm kroków Shreka i osła (scena z mostem), czyli "kroczek po kroczku"... Powoli. Jednak mimo wszystko trochę cieszy, że ruszyło. (Nawiasem mówiąc dostrzegam bardzo konkretną analogię między moją skromną osobowością, a poczynaniami wyżej wspomnianego osła, ale to już odrębna myśl, której, póki co, nie wywlekam na wierzch ;)).

A najbardziej na chwilę obecną raduje rozkoszna refleksja, która urzeczywistni się już niebawem - mianowicie fakt niezaprzeczalny, że za około dwie godziny wyłożę się w łóżku - razem z moim skumulowanym (nie bardzo wiadomo skąd wziętym?) zmęczeniem. I tak sobie bezwładnie pobędę błogich godzin sześć. Jak to pięknie! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz