poniedziałek, 27 czerwca 2011

świat w słowach i w obrazkach


Lubię komiksy w krakowskich, umiarkowanie szybkich tramwajach. Niektóre są naprawdę dobre. Ostatni, jaki udało mi się zarejestrować obwieszczał, że wprawdzie owszem, w tym kraju ciągle pada, ale w innych sytuacja jest gorsza, a poza tym minister pogody opracował plan padania do 2030 roku. Taki polski świat w ramach jazdy tramwajem. Był jeszcze jeden - genialny. Bezskutecznie poszukiwałam go w internecie.

Tramwaje dostarczają nie tylko bodźców obrazkowych - takich, jak nieme filmy pełne gagów, czy wyżej wspomniane komiksy. Tramwajami jeżdżą ludzie. Dziś na przykład obok siedziała pani z dwiema kilkuletnimi blondyneczkami w letnich sukienkach. Przejazd przez Karmelicką. Mijamy kościół, w efekcie czego mała krzyczy: Nie widzę Pana Jezusa ! Chwilę później za oknem zauważa krzyż, czy jakąś figurę i woła powtórnie, jeszcze głośniej: Widziałam!

Podsłuchuję ludzi. Nie przez szklankę i nie naumyślnie. Ludzie sami z siebie pchają się do uszu. Najbardziej lubię wyrwane z kontekstu zdania, fragmenty dialogów, które potem skrupulatnie odnotowuję, ma się rozumieć.

Ulica w centrum miasta. Pan w średnim wieku do kobiety w wieku podobnym, w odpowiedzi na stwierdzenie, że ona kupi też tam dwa kilo cukru:
Dobrze, żabo-babo!

Dwaj panowie-dziadkowie, na przystanku tramwajowym. Dialog. W pewnym momencie jeden mówi do drugiego:
Ja, jako mucha...
(Bo chyba nie były to jaja komucha...)

* * *

Lubię absurdalne rozmowy ludzi o teatralnym zacięciu. Małe spektakle i zgrywy na ulicach. Jest weselej i ciekawiej. Lubię też spontaniczność dzieci i to, że potrafią nieco rozczarowane zawołać, że nie widziały Pana Jezusa. Zastanawiające, że dla nich zobaczyć Go jest tak samo oczywiste i proste, jak zjeść śniadanie i umyć zęby. Jak obejrzeć wieczorynkę.

* * *

Kredki są niebezpiecznym narzędziem, które nie daje mi spokoju, ilekroć usiłuję zabrać się do nauki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz